środa, 22 października 2014

Wielki łaskawca się znalazł

Mieliście kiedyś tak, że leje deszcz, jest zimno, a wy leżycie w miarę ciepłej i suchej jaskini i chcecie najlepiej przespać cały dzień aż tu nagle w twojej głowie rozlega się wesołe "WITAM I DZIEŃ DOBRY BARDZO"? Ja niestety tak... Najpierw to zignorowałam. W końcu Ien, to jednak Ien. Ale musiała dołączyć do tego reszta tego szkaradztwa co zwie się duchami i siedzi w mojej głowie. Warcząc pod nosem wstałam po kilku głośnych "RUSZ TEN ZAPCHLONY ZAD", czyli jak na nich i tak miłych słowach.
"Yumediv"
-Co? -zapytałam niezbyt cierpliwie.
"Wilki"
-O co wam zaś chodzi?-ziewnęłam w trakcie mówienie niewyspana"
"No Wilki idą tępoto!"-to zdecydowanie był głos Ien'a.
-I?
"I rusz do nich dupe!"-znów ten strasznie miły głosik.
-Po co?
"Bo tak mi się podoba!"
Prychnęłam tylko na te słowa i ruszyłam głębiej w jaskinię.
"To nie w tą stronę debilu!"
-Tam jest zimno. Ja tam nie idę.
"Jakbym mógł to bym poszedł za ciebie, ale jak wiesz nie mogę!"
-Wielki łaskawca się znalazł...-mruknęłam pod nosem, ale zrezygnowana wyszłam na tą ulewę. I co? I nie było żadnych wilków!
"Nie bądź niecierpliwa"
-Pff...
Usiadłam na ziemi moknąc coraz bardziej. Nie czekałam jednak długo. Po chwili z lasu wyszedł wilk.
"A nie mówiłem?"
-Spadaj- odpowiedziałam krótko i spojrzałam w stronę przybyłego.

- - - - - - - - - - -
A więc tak krótko, zwięźle i na temat...
Oto moje pierwsze opowiadanko.
Jak do tąd nie było Internetu, czasu i weny...
Chciałby ktoś być tym (nie)szczęśliwcem?
Ja grzecznie poczekam....
 
~Yumediv~

poniedziałek, 13 października 2014

Kto ma zamilczeć?

   Ponownie zamknęłam ślepia, otaczając się w teraz już wszechobecnej ciemności. Pomimo to, czułam i słyszałam. Czułam na sobie dotyk wiatru. Czasami zbyt natarczywy, szarpiący śnieżne futro, jednak po chwili znów delikatny i subtelny. Słyszałam jego świst, głośne wycie rozchodzące się echem po lesie, pełznące między drzewami i zahaczające o słabe liście, które z upływem sekund dotykały zmarzniętej już ziemi. Prowadzona zmysłami wiedziałam już, że na terytorium Luminous kryje się kolejny przybłęda zapewne szukający kłopotów.
A może nie tylko kłopotów? Nashi, nie wszyscy są wrogo nastawieni do reszty świata. Nie każdemu zależy na kłopotach. Może po prostu chcą się zaprzyjaźnić? 
- Milcz! - warknęłam, gwałtownie otwierając ślepia. Przerwałam gęstą ciszę panującą w jaskini, którą oprócz mojego krzyku zakłóciło kolejne, zawodzące wycie wiatru. Poczułam dziwny paraliż, przypomniawszy sobie o obecności nowo poznanej wilczycy. Zamilkłam szybko, obdarowując ją ukradkowym spojrzeniem.
-...Ktoś znowu buszuje po Luminous. Lepiej się tym zająć. Kto wie, kim jest to stworzenie - powiedziałam bez mniejszego zająknięcia się, chcąc zamaskować tamtą sytuację. Pewność siebie znów wróciła do mnie, a ja sama jakby zupełnie nic się nie stało - wstałam z miejsca i podążyłam w stronę wyjścia z jaskini. Arayiva przyjrzała mi się uważnie, jednak nie skomentowała mojego zachowania, ani nie zadawała zbędnych pytań. Byłam jej za to wdzięczna. Nie miałam ochoty w tym momencie nic mówić, ani nikomu mówić. Chciałam jedynie sprawdzić tereny. Również z ciekawości... Kogo mogłabym przyjąć do Watahy, a komu rozszarpać pysk.
- Nadal to czujesz? - spytała po dłuższej chwili milczenia. Kiwnęłam jedynie łbem, schodząc po stromym zboczu góry, uważając przy tym, aby przypadkiem nie skręcić kończyny.
- Wciąż to czuję. I jestem ciekawa wyjaśnień tego kogoś - mruknęłam, po czym dodałam. - Twoje wyjaśnienia na szczęście były nader dobre.
- Owszem, były - skwitowała, zeskakując na stały ląd. - Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- Wiem. Chociaż mi nic już nie pomoże.


~NIVESS~

Krótko, ale coś na rozruszanie. Wiem, wiem, nic nowego nie wnosi, ale czekam na ruch TEJ osoby, która ma napisać xD
Wstajemy, nie lenimy się. Mam nadzieję, że szkoła nie wyżarła nam wszystkich pokładów weny i czasu :P