poniedziałek, 3 listopada 2014

Deszcz, wszędzie deszcz~Shadow

Pani Artilay bardzo dokładnie pokazała mi tereny watahy. Minęło już kilka tygodni od mojego przybycia i już bardzo swobodnie poruszałem się po tym terytorium. Właśnie szedłem, a raczej skakałem wśród kałuż powstałych poprzez lejący cały dzień jak z cebra deszcz, kiedy spośród zapachów żyznej ziemi oraz odżywionych kwiatów otaczającego mnie zewsząd wyczułem coś dziwnego. Gdy odwróciłem się w tamtą stronę skąd dobiegała woń, smagnęła mnie po pyszczku struga deszczu i ostry wiatr. To już nie było takie przyjemne, jednak ciekawość zwyciężyła i mimo ściany ostrych niczym igły kropel zacząłem brnąć w stronę nieznanego zapachu. Po kilku minutach walki z żywiołem (która nawet mnie bawiła) dotarłem do małej polanki, nie było na niej drzew które by choć trochę tamowały deszcz, i tu padać on szczególnie natarczywie. Na środku polanki... I to mnie aż zamurowało, stała obca... Wilczyca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja jak zwykle do Bloggerci króciutko piszę, mam nadzieje że odpiszeee~