Spacerowałam po lesie z przyjemnością słuchając trelu ptaków. Upał dawał się we znaki, więc w końcu postanowiłam pójść nad jezioro się ochłodzić. Wyszłam spomiędzy drzew i zatrzymałam się na brzegu. Z uśmiechem na pysku wskoczyłam do wody i popłynęłam na prawie sam środek rozkoszując się chłodem. Nagle zauważyłam jakąś sylwetkę znajdującą się na drugim brzegu. Popłynęłam w jej stronę.
Machając wściekle swoimi dziewięcioma ogonami, siedziałam na brzegu jeziora. Kolejne nieudane polowanie tego dnia. Kolejne, obce wilki na ziemiach. Gdybym mogła, załatwiłabym to inaczej. Nie chciałam jednak i tak już zbędnego rozlewu krwi. W ten jednak dostrzegłam płynącą w moją strony sylwetkę.
- Artilay...
-Nivess.-powiedziałam cicho.
Wyszłam na brzeg i otrzepałam się z nadmiaru wody. Uważałam też, żeby jej nie ochlapać. Sądząc po minie nie była w humorze, a co dopiero pod denerwować ją jeszcze mocząc lekko jej futro.
-Witaj siostro.-powiedziałam naturalnym tonem.
- Co za miłe spotkanie - wycedziłam przez zęby. Po chwili jednak zreflektowałam się, że złość nic tu nie da, ani nie rozwiąże problemu. Westchnęłam cicho, wstając z miejsca i przechadzając się w kółko.
- Dawno się nie widziałyśmy.
-Wiem.-Szybko odpowiedziałam.
Krótka i zwięzła odpowiedź, ale myśli ciągnęły się w moim umyśle. Miałam wrażenie, że ona mnie na specjalnie unika. Ciągle jednak te podejrzenia ginęły, gdy tylko potem mnie nachodziły kolejne o tym, że kiedyś się pogodzimy. Tylko jak zacząć rozmowę o tym?
- Znalazłaś już swoje miejsce? - spytałam po chwili. Chciałam krótko zakończyć tę rozmowę. Nie chciałam, nie miałam ochoty na rozmowy. Zwłaszcza po tym, co działo się jakiś czas temu. Jak odsunęłyśmy się od siebie.
-Tak. Już jakiś czas temu. A tobie jak idzie?- znów szybko odpowiedziałam po czym ponownie utopiłam się w przemyśleniach.
- Bardzo dobrze - zmrużyłam lekko oczy, spoglądając na nią. - Znalazłam własne miejsce blisko gór. Ty wybrałaś inne tereny, mam racje? I tak czuje twój zapach względnie blisko. Powiedz mi. Czy coś chodzi ci po głowie, droga siostro?
-W jakim sensie?- odpowiedziałam nieprzytomnie i spojrzałam w jej oczy.
Chyba się zbytnio zamyśliłam.
- Na pewno chcesz rozmawiać ze mną tylko o tym, gdzie się osiedliłyśmy?...
-Tak! Znaczy się nie!- zawiesiłam się.-Poczekaj chwilkę.- zakończyłam ośmieszający ciąg i schyliłam głowę.
Zaczęłam próbę posegregowania własnych myśli, ale niezbyt mi to szło. A minuty mijały.
Westchnęłam ciężko, spoglądając się na nią.
- Zastanów się wreszcie. Nie mam całego dnia, aby czekać. Jestem głodna i chciałabym wreszcie zapolować - powiedziałam. Z jednej strony była to prawda. Z drugiej nie chciałam zaczynać TEGO tematu. Nigdy go nie lubiłam.
-Co powiesz na to, by się pogodzić....-wymruczałam ledwo słyszalnie.
- Pogodzić? - prychnęłam z pogardą, gwałtownie wstając z miejsca i machając w złości dziewięcioma ogonami. - Sama dobrze wiesz, że wiele razy przerabiałyśmy ten temat. Za każdym razem było to samo. Tym razem również powinnaś znać odpowiedź. Wiesz, co sądzę na ten temat...
-Wiem co sądzisz. Ale dalej chcę zgody.- powiedziałam smutno.- Kiedyś nie byłaś taka. Co się stało z dawną Nivess?
- Dawną Nivess? - syknęłam, po chwili lekko opuszczając uszy na boki i przestając wydawać z siebie groźne powarkiwania. - Nie wiem... Ale na pewno jej już nie ma...
-A może jest, a ty o tym wiesz?- spytałam ją spokojnie.- Tylko ukryta. Głęboko w sercu. Gdybyś choć spróbowała się pogodzić może, by wróciła. Dawna Nivess już dawno, by to zrobiła.
-...Wybacz Artilay... - szepnęłam, odwracając głowę w bok. - Chciałabym, aby było tak jak dawnej - przyznałam w końcu, choć było to bardzo trudne. - Jednak nie mogę. Nie mogę, nie umiem. Nie potrafię zapomnieć o wszystkim, to jest silniejsze ode mnie! - warknęłam wściekła, sama nie wiedząc w tym momencie dlaczego.
-Spokojnie. Ja też tego chcę..-dalej zachowywałam spokój.-Wierzę, że niedługo znów będziesz sobą. Wystarczy, że będziesz do tego dążyć małymi kroczkami. Nie wymagam, byś od razu się zmieniła. To, że coś jest silniejsze nie znaczy, że nie można tego pokonać..
Nie chciałam dalej rozmawiać o tym. Potrząsnęłam gwałtownie łbem i cofnęłam się parę kroków w tył.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Skończmy ten temat. Ty masz swoją watahę, ja swoją. Tego potem chcieli rodzice. Abyśmy stały się samodzielne.
-Ale chcieli też byśmy działały razem. Wiesz, że chodzi im o nasze dobro.-Odwróciłam się patrząc jej prosto w oczy.
- Dobro - westchnęłam, przechadzając się w kółko. - Dla twojego dobra lepiej będzie już stąd iść i skończyć ten temat. Dla naszego dobra lepiej będzie żyć własnym życiem.
-Jak chcesz..- mruknęłam cicho i podniosłam się z ziemi.- Ale jak będziesz chciała porozmawiać to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć..
-Wolnym krokiem ruszyłam wzdłuż brzegu jeziora zostawiając za sobą Nivess.
Nie odezwałam się słowem. Wiedziałam, że to będzie bez sensu. Ostatni raz spojrzałam się w stronę odchodzącej siostry, po czym sama podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę swojej watahy.
Artilay&Nivess
Brum Brum brum... mój pierwszy komentarz na tym blogu xD Fajna notka, ciekawie napisana. Konflikt między alphami wynikający z wydarzeń z przeszłości... to może być interesujace. Jestem ciekawa jak to rozegracie, nie wierzę, ze cały czas bd tak... spokojnie.
OdpowiedzUsuńAle mam tylko jedno pytanie. Czy fakt, ze jesteście pokłócone może wpłynąć na relacje między członkami obu watah? Wiadomo, ze nie wszysc bd się lubić, ale czy to bedzie wyrazna niechęć. Chyba, ze to zależy od nas &)
Łubudubu ale się rozpisalam... xD
Jak na razie będzie spokojnie. Nasze sprzeczki nic nie mają wpływu na relacje innych. Artilay dąży do połączenia watah i całkowitej zgody z siostrą, a Nives woli zachować sojusz i nic więcej. Chodzi o całkowitą zgodę i zapomnienie o wydarzeniach z przeszłości. To jak inni będą nastawieni do drugiej wathy zależy od nich. Mogą być przyjaźni lub nerwowi wobec drugich.
UsuńArtilay :3